O mnie

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Migdal z miasta Łódź (Chojny). Przejechałem 39392.71 km. Śmigam ze średnią 21.17 km/h. Na siodle spędziłem 77d 12h 52m i jest fajnie :)
Więcej o mnie.


2014

button stats bikestats.pl

2013

button stats bikestats.pl

2012

button stats bikestats.pl

2011

button stats bikestats.pl

2010

button stats bikestats.pl

2009

button stats bikestats.pl

Plany na sezon 2013


    -Przejechać minimum 1 km :)).


    -Zaliczyć maraton szosowy.


    -Więcej motywacji niż w 2012.


    -Czerpać radość z jazdy :))


Jeżdzę z: OnTheBike.com


Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Migdal.bikestats.pl

Archiwum bloga


free counters
Dane wyjazdu:
75.42 km 0.00 km teren
04:20 h 17.40 km/h:
Maks. pr.:45.98 km/h
Temperatura:36.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
CAD avg: obr/min
Kalorie: 2270 kcal
Rower:

4 x kapeć + wgnieciona obręcz...

Sobota, 2 sierpnia 2014 · dodano: 02.08.2014 | Komentarze 5

Ten dzień przejdzie do historii, mojej niechlubnej historii kiedy to w ciągu jednego dnia złapałem 3 a nawet 4 kapcie! 

Kapcioch nr.1- 4 kilometr naszej wyprawy do Pabianic razem z Piotrkiem. Zachciało mi się wskoczyć na krawężnik mimo, że obok był nieco bardziej łagodny podjazd na chodnik... Usłyszałem tylko ciche "tsssssssssss" i za kilkanaście metrów rower leżał już na trawie z brakiem jakiegokolwiek ciśnienia w oponie. Powodem tegoż kapcioszka było dobicie dętki do obręczy, dziura była w dwóch miejscach pomimo 3 atm. w oponie. Niewiele myśląc, otworzyłem torebkę podsiodłową i wyjąłem z niej zapasową dętkę.... Zmierzamy do kapciocha nr. 2.

Kapcioch nr.2- Po założeniu i napompowaniu nowiuśkiej, funkiej nówki, nieśmiganej dętki sławetnej marki Kellys, okazało się, że i w niej jest dziura! Ku**a, myślę sobie cicho i dosyć głośno. Fakin Szit jak to mówią czarnuchy z Bronxu i tak dalej. No cóż, nie pozostało nic innego jak wykonać telefon do Dominika, że się spóżnimy i zabrać się za zaklejanie zapasu łatkami które miałem również ze sobą. Ufff, przynajmniej to się udało... Jedziemy dalej czym prędzej do Pabianic, do celu mamy jeszcze ok 11km. Tempo zacne, średnia 28,2 km/h co przy oponach 2,2" jest niezłym wynikiem :) 

Długo, długo nic się nie dzieje poza super męczącymi podjazdami które bedzie można pokonywać na najbliższym wyścigu XC w Łasku na który serdecznie zapraszam. Chłopaki z OTB bardzo ładnie oczyścili trasę i aż miło pokonywać kolejne wzniesienia ;) 
W Baryczy dłuższy postój nad rzeką w oczekiwaniu na Mirka który to dołącza do nas po dobrej godzinie biesiadowania przy piwku i prowiancie;)  

Kapcioch nr.3- Skwar dokucza nam strasznie ale trzeba jechać dalej, tym razem wzdłuż rzeki gdzie powitały nas pokrzywy i niekiedy gęsto porastające krzaki. pokonując kolejne kilometry, jadąc prostą, w miarę równą drogą, czuję jak przednie koło zaczyna mi myszkować i moim oczom ukazuje się piękna szmata na froncie... Wcale się nie zdziwiłem, przeczuwałem to... SIC! 

Jak dobrze, że Dominik wziął ze sobą zapasową dętkę z prestą którą miał u siebie w domu.... Moja była w opłakanym stanie, w zasadzie nie było jak jej połatać bo na całym obwodzie, od wewnętrznej strony dętki, była sparciała i pełna pęknięć spowodowanych.... no właśnie czym? Stara nie była, jedyne co nasuwa się na myśl to kiepskiej jakości guma użyta do jej produkcji...  Dziwna kicha bo nie spowodowana przebiciem dętki przez czynnik zewnętrzny a samoczynną jej destrukcją. No ale, żeby k***a w taki momencie?! W zasadzie dobrze, że stało się to w lesie, w cieniu a nie na szosie w pełnym słońcu przy 40 stopniach celcjiusza... 

Łatamy i jedziemy dalej, czym prędzej do Pabianic! 
Po odstawieniu Dominika pod jego pałacyk, razem z Piterem udajemy się do domów, jadąc sobie lajtowym tempem w pocie czoła Partyzancką a następnie Pabianicką, docieramy do znaku Łódź oznaczającego kolejnego flaka!

Kapcioch nr.4- Tak, tuż za minięciem tablicy "Łódź, miasto monitorowane fotoradarami" ku uciesze mojej i Piotra oznajmiam wszem i wobec, że na pokładzie mojego pojazdu nastąpił defekt który wk****a mnie do reszty i mając wszystkiego dosyć udaję się na krańcówkę tramwajową przy IKEI która znajduje się 200 metrów dalej. Wycieczkę rowerową kończę jadąc tramwajem do domu.
W chacie okazuje się, że oprócz powstania nowej dziury, dodatkowo w tym samym momencie puściła łatka którą przyklejałem rano... 

W całym tym niefarcie miałem trochę farta, łatka nie wytrzymała w Łodzi skąd miałem kilka kroków do tramwaju. Nie chcę myśleć co by było gdyby odkleiła się 20 km wcześniej nie mając już żadnego zapasu... 

Gdyby tego wszystkiego było mało, po uderzeniu w krawężnik, obręcz na odcinku 1,5cm została wgięta do środka... Co za dzień.

Defekt

Defekt

Defekt

A, a, a, rowerki dwa



 



Kategoria Do 100km, Nerwus



Komentarze
barklu
| 05:04 piątek, 8 sierpnia 2014 | linkuj Jakby się odkleiła wcześniej... to byś ją oderwał i przykleił jeszcze raz. Testowane, da radę.
Migdal
| 09:44 czwartek, 7 sierpnia 2014 | linkuj Teraz już wiem :D
siwy-zgr
| 09:29 czwartek, 7 sierpnia 2014 | linkuj Chyba zapomniałeś, że full nie wybiera wszystkiego, a już w szczególności krawężników :) Dupę trzeba podnosić! :P
VSV83
| 13:09 niedziela, 3 sierpnia 2014 | linkuj Łoo,niesamowite...
Trzeba dać wpis do Księgi rekordów Guinnessa...
Hyper
| 08:57 niedziela, 3 sierpnia 2014 | linkuj Sobota dała po piz...
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!