O mnie
Ten blog rowerowy prowadzi Migdal z miasta Łódź (Chojny). Przejechałem 39392.71 km. Śmigam ze średnią 21.17 km/h. Na siodle spędziłem 77d 12h 52m i jest fajnie :) Więcej o mnie.2014
2013
2012
2011
2010
2009
-Przejechać minimum 1 km :)).
-Zaliczyć maraton szosowy.
-Więcej motywacji niż w 2012.
-Czerpać radość z jazdy :))
Moje cztery kółka
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2024, Listopad13 - 0
- 2024, Październik32 - 0
- 2024, Wrzesień41 - 0
- 2024, Sierpień55 - 0
- 2024, Lipiec22 - 0
- 2024, Czerwiec3 - 0
- 2024, Maj5 - 0
- 2024, Kwiecień13 - 0
- 2024, Marzec21 - 0
- 2024, Luty2 - 0
- 2024, Styczeń2 - 0
- 2023, Grudzień1 - 0
- 2023, Listopad7 - 0
- 2023, Październik13 - 0
- 2023, Wrzesień12 - 0
- 2023, Sierpień9 - 0
- 2023, Lipiec2 - 0
- 2016, Lipiec1 - 0
- 2016, Czerwiec7 - 3
- 2016, Kwiecień1 - 0
- 2016, Luty1 - 0
- 2015, Sierpień1 - 0
- 2015, Lipiec1 - 1
- 2015, Maj1 - 2
- 2015, Kwiecień4 - 0
- 2015, Marzec3 - 1
- 2015, Luty2 - 2
- 2015, Styczeń1 - 2
- 2014, Październik14 - 6
- 2014, Wrzesień15 - 2
- 2014, Sierpień27 - 37
- 2014, Lipiec25 - 11
- 2014, Czerwiec22 - 12
- 2014, Maj18 - 23
- 2014, Kwiecień17 - 33
- 2014, Marzec9 - 30
- 2014, Luty8 - 16
- 2014, Styczeń15 - 34
- 2013, Grudzień15 - 21
- 2013, Listopad18 - 49
- 2013, Październik18 - 38
- 2013, Wrzesień13 - 25
- 2013, Sierpień17 - 29
- 2013, Lipiec4 - 2
- 2013, Czerwiec12 - 17
- 2013, Maj7 - 0
- 2013, Kwiecień4 - 2
- 2013, Marzec4 - 8
- 2012, Październik1 - 0
- 2012, Wrzesień1 - 1
- 2012, Sierpień2 - 1
- 2012, Czerwiec3 - 7
- 2012, Maj15 - 21
- 2012, Kwiecień16 - 7
- 2012, Luty1 - 0
- 2011, Grudzień1 - 0
- 2011, Listopad2 - 0
- 2011, Październik10 - 4
- 2011, Wrzesień16 - 20
- 2011, Sierpień21 - 9
- 2011, Lipiec7 - 0
- 2011, Czerwiec3 - 0
- 2011, Maj10 - 0
- 2011, Kwiecień9 - 8
- 2011, Marzec9 - 11
- 2010, Listopad10 - 23
- 2010, Październik9 - 38
- 2010, Wrzesień6 - 14
- 2010, Sierpień8 - 9
- 2010, Lipiec13 - 21
- 2010, Czerwiec15 - 16
- 2010, Maj11 - 41
- 2010, Kwiecień18 - 35
- 2010, Marzec15 - 59
- 2010, Luty9 - 41
- 2010, Styczeń9 - 11
- 2009, Grudzień6 - 11
- 2009, Listopad16 - 25
- 2009, Październik14 - 13
- 2009, Wrzesień25 - 12
- 2009, Sierpień25 - 0
- 2009, Lipiec21 - 0
- 2009, Czerwiec18 - 0
- 2009, Maj18 - 0
- 2009, Kwiecień20 - 0
- 2009, Marzec7 - 0
Kategorie
Wpisy archiwalne w kategorii
Powyżej 100km
Dystans całkowity: | 4761.36 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 209:59 |
Średnia prędkość: | 22.67 km/h |
Maksymalna prędkość: | 67.93 km/h |
Suma podjazdów: | 454 m |
Maks. tętno maksymalne: | 217 (100 %) |
Maks. tętno średnie: | 202 (91 %) |
Suma kalorii: | 86853 kcal |
Liczba aktywności: | 42 |
Średnio na aktywność: | 113.37 km i 4h 59m |
Więcej statystyk |
Dane wyjazdu:
134.05 km
0.00 km teren
04:52 h
27.54 km/h:
Maks. pr.:61.19 km/h
Temperatura:29.0
HR max:208 ( 94%)
HR avg:155 ( 70%)
CAD avg: obr/min
Kalorie: 3081 kcal
Rower:
Niedzielna setka.
Niedziela, 20 maja 2012 · dodano: 21.05.2012 | Komentarze 0
Miał być wyścig z cyklu "tour de Powiat" w Zgierzu, miała być ustawka na Maratońskiej... W końcu padło na spokojne kręcenie z Piotrkiem.Z domu wyczłapałem się tuż po godzinie 10 i udałem się w kierunku Koluszek, od początku tempo bardzo lajtowe, średnia ok. 26 km/h. Takie tempo utrzymało się do przyjazdu do Koluszek gdzie w między czasie pokręciłem się jeszcze w okolicach Rokicin.
U Pinia zameldowałem się ok. 13, zamontowaliśmy nowiutki Licznik Sigmy 1609 STS CAD i ustawiliśmy kąt siodła.
Łyknęliśmy trochę koksu, są to kapsułki poprawiające wydolność organizmu oraz powodujące mniejsze zmęczenie mięśni podczas intensywnego treningu.
Wyruszyliśmy w drogę, najpierw udaliśmy się do Będzelina gdzie Piotrek pochwalił się mamie Focusem, następnie udaliśmy się spokojnym tempem do Ujazdu, w między czasie strasznie zaczęło mnie mrowić całe ciało, myślałem, że to od potu lub ze zmęczenia... Piniu jednak uświadomił mnie, że to tajemne kapsułki zaczęły działać i tak objawia się to, że działają :P
W Ujeździe zrobiliśmy krótką przerwę i przez Budziszewice udaliśmy się do Będzelina na grila.
Obżarty kiełbaskami musiałem wrócić jeszcze do Łodzi :D 30km pokonałem w niezłym tempie, średnia prędkość to ok. 32km/h. Pomimo tego, że z pełnym brzuchem to jechało się bardzo dobrze.
Kategoria Powyżej 100km
Dane wyjazdu:
181.20 km
0.00 km teren
06:17 h
28.84 km/h:
Maks. pr.:44.32 km/h
Temperatura:11.0
HR max:200 ( 90%)
HR avg:152 ( 69%)
CAD avg: obr/min
Kalorie: 3959 kcal
Rower:
Objazd trasy Supermaratonu Jastrzębi Łaskich. Rekord ! :)
Niedziela, 6 maja 2012 · dodano: 06.05.2012 | Komentarze 9
Zacznę od tego, że pobiłem swój życiowy rekord przebytego dystansu !! :) teraz rekord ten wynosi: 181,2km i został pobity o 26km :) Jestem z siebie mega zadowolony i nie jest to moje ostatnie słowo ;) Na pewno będę chciał zrobić okrągłą ilość 200km.Teraz krótki opis objazdu trasy maratonu i nie tylko.
Klasycznie o 10 rano wpadłem po Woody'ego i szybko ruszyliśmy na zbiórkę ustawki, równie szybko okazało się, że Tomkowi przestał działać licznik... Na początku myśleliśmy, że padły baterie, ale o tym póżniej :)
Na Maratońskiej zebrało się ok. 10 osób, tempo jak zwykle dla mnie było zbyt mocne i odpadłem już w Górce Pabianickiej skąd jechałem sam do Janowic gdzie spotykam Tomka, Arka i Marcina. W tejże grupie jedziemy na objazd trasy maratonu. Mijamy Chorzeszów, Kiki, Wiewiórczyn i docieramy do Łasku. Po drodze okazuje się, że Woody'emu zmartwychwstał licznik. Szybko docieramy do miejsca gdzie za kilka tygodni będzie linia startu, wyruszamy w drogę...
Od samego początku nie był to mój dzień, zawdzięczam to przede wszystkim silnemu wiatrowi który w większości wiał czołowo. Niestety nie pamiętam jakimi miejscowościami się poruszaliśmy ale dla zainteresowanych zamieszczam mapkę trasy :)
Tempo narzucał Marcin, najwyrażniej czuł się mocny i to było widać, wstyd się przyznać, ale to ja spowalniałem tempo...
Od około 60-tego kilometra trasy odezwało się wiązdło podkolanowe które poważnie zaczęło dokuczać po przekroczeniu 110-tego kilometra. Wtedy odczuwałem poważny ból który momentami bardzo mnie ograniczał, ale na szczęście uraz z kilometra na kilometr zaczął słabnąć co pozwoliło mi nieco szybciej poruszać się na moim bolidzie :)
Sama trasa przebiegała bez problemu, nawierzchnia dróg w 90% jest w super stanie co pozwoli na bezproblemową jazdę. Maraton jest idealny dla "sprinterów", brak w nim większych górek oraz długich zjazdów. Mi to pasuje, w 99% takie trasy goszczą podczas moich treningów.
Powrót do Łodzi już przez Pabianice a nie Chorzeszów i Janowice, na szczęści od Łasku do Pabianic mamy wiatr w plecy co pozwoliło nieco nadrobić tempo wypadu.
W Piątkowisku żegnamy Arka i w trójkę udajemy się do Łodzi. Na dobre wszyscy rozstają się w okolicach miejsca gdzie startuje ustawka.
Zastanawiający jest fakt, że miałem na tyle dużo siły aby dokręcić do 200km... niestety zrobiło się dosyć chłodno oraz miałem na uwadze fakt, że czeka na mnie schabowy z mizerią i ziemniaczkami :P
To tyle, dziękuję za uwagę i zapraszam na kolejne mniej lub bardziej ciekawe relacje :P
Nasze rowerki.© Migdal
Kategoria Powyżej 100km
Dane wyjazdu:
150.15 km
0.00 km teren
05:18 h
28.33 km/h:
Maks. pr.:55.89 km/h
Temperatura:28.0
HR max:213 ( 96%)
HR avg:176 ( 80%)
CAD avg: obr/min
Kalorie: 3934 kcal
Rower:
VI maraton szosowy- Trzebnica 2012.
Sobota, 28 kwietnia 2012 · dodano: 29.04.2012 | Komentarze 6
Od czego mógł bym zacząć, najlepiej od początku...Z pracy wyszedłem o 16, wszystko miałem już przygotowane, przymocowałem rower do bagażnika, spakowałem torby i udałem się po Paulinę i Tomka. Oni także szybko i sprawnie spakowali swoje rzeczy i udaliśmy się w podróż do Trzebnicy. Sama droga przebiegała bez większych problemów, nie będę się rozpisywał.
Dojechaliśmy ok. 21 i od razu udaliśmy się po odbiór numerów startowych. Następnie szybkie wypakowanie się i udanie w stronę Orlenu po browarki :P
Następnego dnia pobudka o 6 rano, na śniadanie makaron z jogurtem. Zjadłem całkiem pokaźną porcję i czułem się najedzony, niedługo potem wypiłem trochę koksu i udaliśmy się na start.
Zapisanych było ponad 600 osób lecz na starcie nie było aż tylu uczestników, część pojechała z samego rana na trasę GIGA, kilka grup startowych z MEGA także zostało puszczonych a reszta powolutku zbierała się na miejscu.
Jako pierwszy pojechał Woody który w grupie miał Mikołaja. Następna w kolejce była Paulina która to startowała 20 minut przede mną.
Przyszła kolej na mnie. godzina 9.16, prowadzący wyczytuje moje nazwisko oraz dziewięciu innych kolarzy z mojej grupy, większość z M3-M5.
Tuż po starcie okazało się, że grupa wcale nie jest zbyt mocna, jeszcze przed wyjazdem z miasta 7 osób odpadło i kontynuowaliśmy w trojkę.
Do 12km średnia prędkość wynosiła 43km/h, niestety tempo które narzucił pewiem kolarz z naszej grupy było zbyt mocne, żeby wytrzymać tak choćby 30-40km. Do ok. 50km jechałem z Sebastianem z Kalisza który narzucał znośne tempo, od czasu do czasu podłączając się do innych grup. Niestety nadszedł czas na zajebisty odcinek leśny który nadaje się do jazdy jedynie rowerem MTB... Zwie się Gruszeczka, tak na prawdę składa się on w 99% z dziur a 1% to asfalt. Nosz k***a, istny koszmar, 3km trzepania kierownicą i obijania łańcucha o ramę. Na moje nieszczęście grupa w której jechałem mocno się rozciągnęła i niestety nie zdołałem dogonić szybszej części i zmuszony byłem kręcić samemu.
Kryzys dopadł mnie już na ok. 70km trasy, kręciło się żle, czułem się fatalnie. Na szczęście szybko mi przeszło i mogłem kontynuować dalszą, samotną jazdę. Od czasu do czasu podłączałem się do jadących grup, niektóre były zbyt mocne inne natomiast zbyt wolne... Bez większych przygód pokonywałem kolejne kilometry trasy, czułem, że z upływem czasu mam co raz mniej energii i moje prędkość spada.
Na 97km robię 30 sekundowy postój w bufecie na dolewkę wody i jadę dalej, niestety idzie co raz bardziej opornie... Nadszedł 120km i 14% podjazd który poprzedzony jest podjazdem, dosyć długim ale nie aż tak bardzo stromym który mimo wszystko daje w kość... nadszedł czas na podjazd właściwy, ten który jest zmorą każdego który jedzie Trzebnicki maraton. Już na sam widok chce się płakać, a trzeba na niego podjechać. Jak na złość tuż za rozpoczęciem pomiaru premii górskiej wpada mi przerzutka w szprychy. Co za pech, całe szczęście, że jeszcze było płasko więc ustawilem przerzutkę i ruszyłem podbijać podjazd, na domiar złego złapał mnie skurcz w oba uda! Ale nie dałem się bólowi i z zaciśniętymi zębami podjechałem na sam szczyt :)
Niedługo potem doganiam Paulinę która startowała 20 minut wcześniej, chwilkę rozmawiamy i nagle odcięło mi prąd... Paulina mi ucieka a ja nie mogę jej dogonić, widzę, że jest co raz dalej ale nie mam siły jej dojść. Z tego wszystkiego przegapiam strzałkę na jezdni i mylę trasę. Niestety przez ten błąd tracę kilka pozycji w kategorii i kilkanaście w Open...
Całe szczęście po 5 godzinach i 18 minutach przejeżdzam przez linię mety. Odbieram medal, jem kiełbaski, kaszankę i grochówkę oraz cieszę się, że mogłem gościć w Trzebnicy :)
Wieczorem udajemy się do miasta na pizzę i wypicie kilku pysznych piwek z sokiem malinowym :)
PODSUMOWNIE:
Był to mój pierwszy maraton szosowy, i tak na prawdę nie wiedziałem czego się spodziewać. Na pewno nie jest to wynik moich marzeń ale nie oczekiwałem zbyt wiele po swoim przygotowaniu. Wielkim sukcesem dla mnie jest to, że przejechałem ten maraton bez zsiadania z roweru i cieszę się, że mogłem uczestniczyć w tej imprezie. Fajnie, że zwykli ludzie z okolicznych wsi klaskali i pozdrawiali jadących kolarzy, taki akcenty najbardziej dodają ochoty do dalszej pracy, wtedy czuje się, że to co robisz jest ogromnym wyczyem i cieszy nie tylko ciebie ale także daje odrobinę radości innym.
Wyniki:
Kat. M2 MEGA- 27/36
Open MEGA- 145/304
Premia górska- 167/391
Maraton szosowy Trzebnica© Migdal
Na mecie z Pauliną© Migdal
Kategoria Powyżej 100km
Dane wyjazdu:
115.11 km
0.00 km teren
04:10 h
27.63 km/h:
Maks. pr.:55.89 km/h
Temperatura:15.0
HR max:154 ( 70%)
HR avg:202 ( 91%)
CAD avg: obr/min
Kalorie: 2725 kcal
Rower:
Pierwsza setka i 15 tys. km za mną :)
Niedziela, 22 kwietnia 2012 · dodano: 22.04.2012 | Komentarze 1
Pierwsza setka w tym sezonie, niestety dopiero pierwsza, biorąc pod uwagę dystans w Trzebnicy, powinny być już przynajmniej trzy takie długości aby można było spokojnie się "wjeżdzić".O 10 rano umówiłem się z Tomkiem pod jego blokiem skąd mieliśmy pojechać na ustawkę. Dołączyła do nas jeszcze Paulina i pojechaliśmy na zbiórkę.
Tempo nie było zabójcze, zebrało się może 10 osób i tak sobie jechaliśmy. Dałem trzy zmiany i po zejściu z ostatniej odpadłem, próbowałem gonić towarzystwo ale niestety nie doszedłem ich. Może lepiej, że odpadłem, miałem więcej siły na dalsze kręcenie. Od Ludowinki samotnie udałem się do Szadka przed Dobruchów. Wiał tak zajebisty wiatr, że nie jechałem więcej niż 23-26km/h. W "centrum" Szadka zawracam i pokonuję tą samą trasę lecz w odwrotnym kierunku.
Po drodze byłem świadkiem kolizji, Golf V wjechał w dupę starego Clio. Kierowca Renault chciał skręcić w lewo i stał przy osi jezdni, kierowca VW praktycznie nie hamował myśląc, że poprzedzający go samochód ruszy... niestety tak się nie stało i oba samochody pocałowały się :) Żaden z kierowców nie potrzebował świadka więc pojechałem dalej.
Kilka km dalej dołączają do mnie Woody i Arek. Razem z nimi dokręcamy kolejną połowę trasy ustawki i udajemy się do Łodzi.
Niestety obie łydki mnie bolą, prawa na pewno jest nadciągnięta, boli już drugi dzień z kolei. Lewa zaczęła mnie boleć podczas jazdy. Mam nadzieję, że ból przejdzie w ciągu najbliższych kilku dni.
P.S- 15 tysięcy km za mną, oby tak przyjemnie przekręciło się kolejne 15 tysięcy a nawet więcej :)
Kategoria Powyżej 100km
Dane wyjazdu:
100.22 km
0.00 km teren
03:23 h
29.62 km/h:
Maks. pr.:55.89 km/h
Temperatura:20.0
HR max:198 ( 90%)
HR avg:162 ( 73%)
CAD avg: obr/min
Kalorie: 2368 kcal
Rower:
Miał być dzień wolny...
Niedziela, 25 września 2011 · dodano: 25.09.2011 | Komentarze 5
Jeszcze wczoraj wieczorem myślałem, że dzisiaj odpocznę od roweru, jakby nie patrzeć to trzecia "setka" w ciągu 7 dni a były jeszcze inne treningi, również nie za krótkie. Do tego wczorajszy, męczący objazd trasy maratonu.Jako, że obiecałem odwiedzić koleżankę to słowa musiałem dotrzymać :)
Początek jazdy o 11,30, kierunek Poddębice - Jechało się bardzo przyjemnie, boczny, lekki wiatr nie utrudniał jazdy, na budziku ciągle 34-39km/h. Następnie w PD odbiłem na Gostków i tam spotkałem się z koleżanką, porozmawialiśmy chwilę, znależliśmy nawet kilka grzybów przy drodze :) Będzie jajecznica albo zalewajka (mniam) :D
W końcu trzeba było wracać do domu, obrałem kierunek Parzęczew, tutaj już nie było tak kolorowo, wiatr dawał się we znaki, tym razem wiało czołowo więc prędkość spadła i to dosyć znacznie. W Parzęczewie krótki postój na batona i Pepsi, następnie obieram kierunek na Aleksandrów Ł i jadę nadal z wmordewindem. W końcu dojechałem do ŁDZ i nareszcie mogłem cieszyć się gorącym prysznicem oraz kiełbasą i kaszanką na gorąco ( w sumie to jem co 15 minut ) :P
Jutro na pewno odpoczynek, uda są strasznie obolałe.
Na zdjęciu Autostrada A ileś tam obok Wierzbówki ( Pozdrawiam Emiliannę):D
P.S- Nie było jeszcze treningu, żeby coś mnie nie wkurwiło:D
Autostrada© Migdal
Kategoria Powyżej 100km
Dane wyjazdu:
102.52 km
0.00 km teren
03:20 h
30.76 km/h:
Maks. pr.:45.77 km/h
Temperatura:20.0
HR max:204 ( 92%)
HR avg:165 ( 75%)
CAD avg: obr/min
Kalorie: 2151 kcal
Rower:
Babie lato. Szadek.
Środa, 21 września 2011 · dodano: 21.09.2011 | Komentarze 5
Babie lato wita nas, na rowerze i nie tylko pełno białych niteczek które oplatają pancerze i przyczepiają się do butów oraz koszulki.Miał być któtki trening do Chorzeszowa ale ostatecznie postanowiłem pojechać do Szadka.
Jechało się całkiem przyjemnie, temperatura ok, wiaterek nie przeszkadzał aż tak bardzo jak w niedzielę.
Niestety ok. 30km przed końcem zaczęło brakować mi sił i średnia spadła... tak to jest gdy jedzie się na jednym Pawełku z adwokatem :P
Jutro dla rozjazdu być może Poddębice.
Kategoria Powyżej 100km
Dane wyjazdu:
102.80 km
0.00 km teren
03:17 h
31.31 km/h:
Maks. pr.:48.66 km/h
Temperatura:20.0
HR max:198 ( 90%)
HR avg:162 ( 73%)
CAD avg: obr/min
Kalorie: 2112 kcal
Rower:
Ustawka w Andrespolu.
Niedziela, 18 września 2011 · dodano: 18.09.2011 | Komentarze 0
Niestety z ustawki pozostała jedynie trasa ponieważ zebrało się siedem osób z czego trzech oldboyów którzy odpadli po 500m i jeden chłopak w moim wieku który odpadł po 1km, nie wytrzymał tempa 34 km/h :DOd poczatku:
Wczoraj ustawiłem się z Kubą na rogu Tomaszowskiej i Kolumny, stamtąd pojechaliśmy do Woli Rakowej i chwilkę poczekaliśmy na grupę która miała się dołączyć. Niestety po chwili przyjechali ów gentelmani i powiedzieli, że wszyscy pojechali na wyścigi mastersów w Głownie... Zajebiście, miałem ochotę się pościgać;P Jak juz napisałem, tych kilku panów odłączyło się na początku i jechaliśmy z Kubą sami. Po kilku km dołącza do nas Michał (chyba :P) i razem jedziemy już do kreski razem, tempo równe, ciągle 34-38 km/h, asfalt dobrej jakości, lepszy niż na Maratońskiej ustawce a i trasa bardziej pofałdowana. Po posiadówce w sklepie postanowiłem dokręcić kilka km do setki więc razem z Kubą pojechalismy okrężną drogą do Łodzi.
Trzeba szlifować formę do maratonu MTB w Łagiwnikach który juz za 2 tyg. :P
P.S- kask ma świetną wentylację, lepszą niż mój poprzedni Giro, co nie oznacza, że nie spociłem sobie bańki:P
Kategoria Powyżej 100km
Dane wyjazdu:
155.50 km
0.00 km teren
05:24 h
28.80 km/h:
Maks. pr.:67.93 km/h
Temperatura:23.0
HR max:200 ( 94%)
HR avg:149 ( 70%)
CAD avg: obr/min
Kalorie: 3619 kcal
Rower:
Góra Kamieńsk.
Poniedziałek, 15 sierpnia 2011 · dodano: 15.08.2011 | Komentarze 1
Wstając rano szybko wyszedłem na balkon, żeby ocenić sytuację, pomyślałem sobie jest dobrze, zjadłem śniadanie i wyjechałem na miejsce ustawki. Po drodze zahaczyłem po Woodego i Paulinę i razem pojechaliśmy na Maratońską, zebrało się 10 osób i o 10.15 wyruszyliśmy w trasę. Jechało się dobrze, średnia to ok. 30-31 km/h więc dosyć szybko, zmiany dawaliśmy parami co dodatkowo motywowało do utrzymywania prędkości. Po drodze chmury straszyły nas deszczem, całe szczęście tylko straszyły, z nieba spadło ledwo kilka kropel.W końcu dojechaliśmy na Górę Kamieńsk, i na prawdę jest pod co podjeżdzać ;P Średnia prędkość wdrapywania się to ok. 14-14,5 km/h :D Podjazd ma ok. 3km długości i 14% więc można potrenować przed górami :) Sam zjazd nie jest zbyt techniczny ale trzeba uważać bo jest dużo piasku, można się wyłożyć.
Powrót to klasyka, klasyczne są też pytania do samego siebie "Kurwa, ile jeszcze zostało?"
Pobiłem dwa rekordy, prędkości i dystansu:)
Góra Kamieńsk© Migdal
W oddali Paulina:)
Kategoria Powyżej 100km
Dane wyjazdu:
106.42 km
0.00 km teren
04:08 h
25.75 km/h:
Maks. pr.:49.92 km/h
Temperatura:20.0
HR max:206 (100%)
HR avg:153 ( 74%)
CAD avg: obr/min
Kalorie: 2183 kcal
Rower:
Jak oni zapier*!$%^#, zaplatanie kół dla klienta.
Niedziela, 30 maja 2010 · dodano: 30.05.2010 | Komentarze 2
<em>Z Woodym ustawiliśmy się się na Wróblewskiego w celu zrobienie 100km, na początku Tomek musiał zlikwidować luz na sterach, dosyć szybko mu poszło i pojechliśmy dalej. Na Maratońskiej mijamy ustawkę, Co tu dużo mówić, chłopaki zapierdalają, na prostej prędkości dochodziły do 50km/h. Urwali nas dosyć szybko, a pózniej wlekliśmy się jak muchy w smole, wybitnie nam dzisiaj noga nie podawała.Następnie zjadłem pozywny obiad i wziąłem się za zaplatanie kół na piastach Deore, obręczach Kellys'a i srebrnych szprychach, jedno koło zaplecione, zostało jeszcze jedno ale potrzebne mi są szprychy o 2mm krótsze, 256mm okazały się zbyt długie.
W poniedziałek wezmę krótkie szprychy i będzie bardzo ładny komplet kół.</em>
kółeczka.© Migdal
Kategoria Powyżej 100km
Dane wyjazdu:
100.33 km
0.00 km teren
03:50 h
26.17 km/h:
Maks. pr.:45.60 km/h
Temperatura:15.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
CAD avg: obr/min
Kalorie: kcal
Rower:
Druga setka w ten weekend. Ustawka w Andrespolu.
Niedziela, 18 kwietnia 2010 · dodano: 18.04.2010 | Komentarze 0
Dzisiaj z Karbonem, wybraliśmy się do Andrespola na ustawkę szosową. Na Zakładowej było nas 5, w Andrespolu czekało kolejnych 5 lub 6 osób, poczekaliśmy chwilkę i pojechaliśmy w stronę Woli rakowej, tam czekało ok. 10-12 osób. Na początku dawałem radę ( 50km) jednak wczorajsza setka pod wiatr zrobiła swoje. Na poerwszych km trzymałem się w grupce 4-osobowej która uciekała, jednak po około 5-6km odpuściłem, jeszcze nie ta forma, przez kolejne 20km trzymałem się drugiej grupy, ale i tam odpadłem... pozniej w dwie osoby jechaliśmy aż do Woli Rakowej, tam przy sklepie wszyscy się zebrali i pojechali w jednym kierunku.Dzisiaj jeszcze około 40km z Eweliną mnie czeka;)
Kategoria Powyżej 100km